Leon Grosicki z gimnazjalnej 3b ukrywa przed kolegami, że jego ojciec jest homoseksualistą i planuje ślub ze swoim partnerem. Wkrótce cała szkoła dowiaduje się prawdy. Chł Plik Dalsze losy Edwarda i Belli III.doc na koncie użytkownika krejzi-bicz • folder Dalsze losy Edwarda i Belli • Data dodania: 6 lip 2009 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb. Przy pomocy ojca Uli Zenek trafia do wujka. O dalszych jego przygodach można dowiedzieć się w innej książce Jurgielewiczowej pt. ,, Inna ''. Tam Zenek poprzez list kontaktuje się z Marcinem i Julkiem. W Świeta przyjeżdża do Marcina Danka (z domu dziecka) oraz Zenek, jeżeli chcesz dowiedzieć się o dalszych losach Zenka, Marcina cash. Polki Po godzinach Filmy Jeśli nie możesz doczekać się kolejnej części Sagi Zmierzch i losów Belli i Edwarda, mamy dla Was pierwsze zdjęcia. Monolith Films / 14:38 POWRÓT DO ARTYKUŁU POPRZEDNIA 3 z 13 NASTĘPNA fot. Monolith Films "Saga Zmierzch: Przed świtem Tagi: Saga Zmierzch, premiery kinowe Najlepsze Promocje i Wyprzedaże BORN2BESandały Na Obcasie Nawet 60% Taniej!Skorzystaj z Rabatu!ZOBACZ Okazja! Q&QSubtelne Zegarki w Promocji!Skorzystaj z Rabatu!ZOBACZ Hit Cenowy BORN2BESukienki PLUS SIZE Do 39,90 zł!Nie Przegap Okazji!ZOBACZ TOP MEDIAEXPERTSmartwatche w Super Niskich Cenach!Mega Niska Cena!ZOBACZ REKLAMA DEDYKACJA DLA WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH I KOMENTUJĄCYCH:) ____________________________________________________________________ -O IZZ, WŁAŚNIE MIAŁEM IŚĆ DO CIEBIE!!! - NIE MARCO, MUSIMY POROZMAWIAĆ. TY MUSISZ MI WSZYSTKO WYJAŚNIĆ I TO BEZ WYKRĘTÓW BO POŻAŁUJESZ!!!!! - OK WEJDŹ. TU NIKT NASZEJ ROZMOWY NIE USŁYSZY. -CO TO ZA CHŁOPAK?? I W CZYM MAM CI POMÓC?? GADAJ PO DOBROCI ALBO CIĘ ZMUSZĘ!!!! MAM DOŚĆ ZAGADEK I TAJEMNIC!!!!! -SPOKOJNIE IZZ,SAM JESZCZE WSZYSTKIEGO NIE WIEM !!! A CO DO CHŁOPAKA TO JASPER JEST U NAS OD 5 LAT - UCZY SIĘ I POMAGA NAM. MA DAR KONTROLOWANIE EMOCJI,I JESZCZE JEDEN O KTÓRYM NIC NIE MÓWI BO INNE WAMPIRY BY SIĘ OD NIEGO ODWRÓCIŁY. CO DO POMOCY, TO WSZYSTKO POWIEM JAK ALEC I JENA PRZYJADĄ. -NIECH CI BĘDZIE. ALE TEN CHŁOPAK JEST DZIWNY. -DLACZEGO TAK MYŚLISZ IZZ??? -PRZY NIM CZUJE SIĘ DZIWNIE I DO TEGO MAM TAKIE DZIWNE UCZUCIE IŻ SIE ZNAMY- coś ciągnie mnie do niego. A MOJE ZNAMIĘ NA PRAWEJ ŁOPATCE MNIE PIECZE. -POKAŻESZ MI JE IZZ?? -OK-ALE TY JUŻ GO WIELE RAZY WIDZIAŁEŚ!!! -TAK IZZ ALE TERAZ JEST INACZEJ. ZDEJMĘ ŻAKIET. I CHCE WIEDZIEĆ CO JEST GRANE!!! -IZZ TO JEST ZNAK BLIŹNIĄT. -To już zdążyłam zauważyć kiedyś. Jaśniej poproszę. -Ok to możne zacznijmy tak : O nadzwyczajnym związku bliźniąt opowiada wiele mitów i legend, a one same cieszyły się powszechnym uznaniem. W wielu krajach, jako wysłannicy bogów sprawowały władzę, jak choćby bliźnięta Ormazd w starożytnej Persji czy Lugalgirra i Meslamtaea w Mezopotamii. Cywilizacji babilońskiej zawdzięczamy wprowadzenie znaku Bliźniąt do astronomii. Babilończycy mieli siedem par gwiazd bliźniaczych, wśród których Lugalgirra i Meslamtaea nazywane były "Wielkimi bliźniakami". Najsłynniejsze bliźniaki mitologii greckiej to Kastor i Polluks, którzy wykluli się z jajka, złożonego przez Ledę, uwiedzionej przez Zeusa pod postacią łabędzia. Nie byłoby Rzymu, gdyby nie inne znane bliźniaki: Romulus i Remus. Synowie Marsa i westalki Rei Sylwii zostali w koszu wrzuceni do Tybru, gdzie na brzegu znalazła ich wilczyca, która ich wykarmiła. Chłopcy wyrośli na odważnych i silnych młodzieńców, i jak mówi legenda, oni właśnie założyli miasto Rzym. W niektórych kulturach wciąż panuje przekonanie, że bliźnięta mogą mieć nie tylko taki sam wygląd, ale także wspólną duszę, bo to jedna dusza rozdzieliła się pomiędzy dwa ciała. Przekonanie to doprowadzało nawet do uśmiercania nowo narodzonych bliźniaków. Obecnie wśród ludzi robione są badania my też nad tym pracujemy z nimi. Przebadaliśmy w sumie 68 przypadków. Często bliźnięta, które spotkały się ponownie mówiły, że czuły tak, jak gdyby znały się całe życie. Komunikacja między nimi przebiegała bez zakłóceń i wyglądało to tak, jakby rzeczywiście od dawna miały ze sobą kontakt. Odkryto także zaskakujące zbieżności w wyglądzie oraz zachowaniu rozdzielonych bliźniąt, co oczywiście można wyjaśnić sprawą ich jednakowej genetyki. Jednakże badacze zaskoczeni byli najbardziej wieloma zbieżnymi życiowymi szczegółami, które wykraczały poza czysty zbieg okoliczności. - CO TO MA WSPÓLNEGO ZE MNĄ MARCO.??? -PODEJRZEWAM IŻ JESTEŚCIE RODZEŃSTWEM. Bliźniakami dokładniej i połączeniem wszystkich legend o nich w jedną nieznaną jeszcze mi bo praktycznie wszystkie zapiski zostały wieki temu zniszczone!!! Zachował się tylko fragment legendy. -Pokaż mi go natychmiast.!!!! -Znam go na pamięć ale czekaj już ci go daję. Oto ten fragment: "Dziewczyna i chłopak stworzeni przez nieśmiertelnego z miłości do ludzkiej kobiety rozwijający się z niewiarygodną szybkością w jej łonie z której wyzsają wszelkie życie.......... Rozdzieleni połączą się.......... Będą musieli wiele przejść i wycierpieć......... aby pokonać Tego......... aby żyć w świetle dnia i nocy.... móc kochać i żyć w świecie......... " -CO TY PIEPRZYSZ MARCO, TO NIE MOŻLIWE!!! -TO JEST MOŻLIWE, KAJUSZ MI KIEDYŚ WSPOMINAŁ IŻ MIAŁAŚ BRATA ,ALE ON ZAGINĄ 2 DNI PO WASZYCH NARODZINACH. A ARO I RESZTA PAŁACU TEGO NIE PAMIĘTA!!! -A DLACZEGO WUJEK KAJUSZ TO PAMIĘTA?? - BO TRZYMAŁ WTEDY CIEBIE NA RĘKACH I TY GO OSŁONIŁAŚ TARCZĄ NIE MAJĄC POJĘCIA O TYM CO ROBISZ. KAJUSZ KAZAŁ SZUKAĆ TWOJEGO BARTA ALE ŚLAD PO NIM ZAGINĄŁ. WSZYSTKIEGO NIE WIEM , O POSZUKIWANIACH MUSISZ O RESZTĘ ZAPYTAĆ SIĘ KAJUSZA. ZADZWOŃ ALBO JEDŹ DO VOLTERY. -OK ,NIE WIELE MYŚLĄC SKUPIŁAM SIE NA KOCHANYM a zarazem zdradzieckim WUJASZKU KAJUSZU ,ŻE CHCIAŁA BYM ABY TU SIĘ TERAZ ZJAWIŁ. BO JA ZAWSZE WSZYSTKO OD RAZU MUSZĘ WIEDZIEĆ,- ZRESZTĄ PO KIM JA TO MAM- JAK MYŚLICIE??? NO JASNE,ŻE PO ARO Niecierpliwa córeczka tatusia. MARCO ZDEZORIENTOWANY MOIM MILCZENIEM CZEKAŁ,AŻ COŚ POWIEM. MILCZĄCA MYŚLAŁAM O WUJU TAK JAK JAKIŚ CZAS TEMU O ALECU I JENA I NAGLE POJAWIŁ SIĘ ZDEZORIENTOWANY CAJUSZ ;P Najpierw zaczął wyzywać i przeklinać jakim cudem się tu znalazł Potem zauważył Mnie i SZYBKO ZASIADŁ NA KANAPIE Z WIELOMA PYTANIAMI W GŁOWIE.... CDN............... ------------------------------------------------------------------------------------------ Rozdział, chyba nudny ale mam nadzieję, iż wam kochani się spodoba:) Liczę na wasze opinie pod rozdziałem:) Pozdrawiam serdecznie :) Do następnego:) Wnętrze było większe niż się spodziewałam na tak małą chatkę. Mieścił się w nim wielki komin, z małą półeczką na górze, gdzie idealnie poukładane, leżały zdjęcia w ramkach z naszego ślubu. Jeszcze wyżej była zawieszona wielka plazma, a nada nią górował lekko kremowy sufit. Przed kominkiem był mały stoliczek, i fioletowa sofa. Pod stolikiem leżał puchaty szary dywan, który kończył się na drugim końcu salonu, gdzie zaczynały się krzesła wokół większego stołu. W małym kąciku, gdzie mieściło się okno, było umieszczone biurko z laptopem i wymyślnie ozdobionymi książkami. Edward wypuścił mnie i postawił na nogi, ale nie odchodził ode mnie ani na krok. Trzymając w talii, czekał cierpliwie. - Boże, Edward, wiedziałeś o…tym? – zaśmiał się w odpowiedzi muskając niby to przelotnie moją szyję. - Oczywiście. Tak jak przed Tobą, tak i przede mną, ukrywali to, ale chcąc nie chcąc coś wyłapałem… chyba dobrze zrobiłem, że Ci nie powiedziałam, prawda? – dodał, przyglądając się moim oczom, w których płonęła iskierka zaciekawienia. - W tym wypadku akurat dobrze – potwierdziłam, wciąż rozglądając się po salonie. - Chcesz zobaczyć resztę? Tak bardzo byłam zauroczona tym pomieszczeniem, że zapomniałam o innych. Rzucają jeszcze raz spojrzenie, na zdjęcia i ślicznie obrazki królujące na ścianie, przytaknęłam głową. Edward wciąż obejmując mnie, poprowadził nas na pojedyncze schodki w górę, gdzie zaczynał się korytarz, zakończony pięknie rzeźbionymi drzwiami. Był on pokryty na ścianach jasnym sosnowym drewnem, kontrastujący z ciemno –brązową podłogą. - Tu jest kuchnia – powiedział prowadząc mnie do jedynego pomieszczenia z korytarza bez drzwi – pomyśleli, że przyda Ci się póki co. - Mieli rację – mruknęłam, wchodząc dalej, pozostawiając Edwarda samego. Kuchnia była w kształcie wąskiego prostokąta, na końcu którego wychodziło okno, na ścianę lasu, ale mimo to, była bardzo przestronna. Po prawej były szafki, kuchenka lodówka i inne tego typu rzeczy, wszystko obite ciemnych drewnem. Podłoga była z jakiegoś nieznanego mi jasnego kamienia, który był odcień jaśniejszy niż mały stół po lewej stronie. Obrzucając wszystko wzrokiem, odwróciłam się i wróciłam do Edwarda, który poprowadził mnie dalej. Minęliśmy jeszcze mini schowek i o zgrozo, garderobę. Do niej tylko zajrzałam jednym okiem, nie mając ochoty do tam wchodzić. Zauważyłam jedynie, że jest prawie dwa razy większa niż kuchnia. Na razie wolałam nie zaglądać do jej zawartości. Ostatnim przystankiem były pięknie rzeźbione lecz nieprzesadnie, drewniane drzwi. Spodziewając się, co za nimi jest, serce zabiło mi mocniej, a i rumieńce znalazły swe miejsce na mojej twarzy. Poczułam się trochę tak, jak na naszym miesiącu miodowym, gdy szłam po biały piasku, w ciemną noc, w stronę oceanu. Jednak tym razem, obawa czy strach były tłumione przez pewną ufność i wiedzę. Co najważniejsze wiedzę. Także Edward już ją dysponował i było to widać jak na dłoni. Otwierając mi drzwi uśmiechnął się rozbrajająco, ukazując swe równe białe zęby i pokazując wesołe iskierki w miodowych oczach. Pokój był urządzony zupełnie tak, jak nasza niebieska sypialnia na Wyspie Esme. Jedyną różnica było łóżko, tak samo okazałe, jak te w pokoju Edwarda, tyle że z fiołkową kapą. W naszej sypialni także był kominek, ale znacznie mniejszy. Za regałami książek i kolejnych zdjęć ze ślubu ( Boże, kiedy oni zdążyli je wszystkie zrobić?! ), były kolejne drzwi, mniej rzucające się w oczy od wszystkich innych. Podejrzewałam, że to nasza łazienka. Rozglądając się po pokoju w zamyśleniu, dotarłam do okna tarasowego, który to prowadził do jaskrawo – zielonego ogródka. Zaciekawiona, podeszłam bliżej, odwijając ślicznie firanki i otwierając na rozcież okno. Silne podmuchy zimnego wiatru rozwiały moje niesforne loki w różne strony, jednak byłam zbyt zajęta przypatrywaniem się, aby zwrócić na nie większą uwagę. Ogródek był ogrodzony korą dęba, na której, tak samo jak na domku, rosną bluszcz. Przed ogrodzeniem zasadzono parę sadzonek żywopłotu, uciętego w równe kule. Małe oczko wodne opasała wstążka dróżki ze żwiru. Na wodzie dryfowały białe i różowe lilie. Wokół dróżki były usadzone hiacynty przeróżnych kolorów. Zaraz za tarasem królowały niebieskie hortensje, przerzedzone gdzie nie gdzie różowymi astami. Na małym stoliczku, przy wiklinowych krzesełkach, stała wielka donica z fioletowo – niebieskimi Asterami. Ogródek, w świetle wielkiego księżyca wyglądał jak żywcem wyjęty z fantastycznej bajki. Naszej bajki. Mojej i Edwarda. Mój ukochany patrzył wraz ze mną, ani razy nie ukazując zniecierpliwienia, czy zirytowania. Tak jak ja, podziwiał niezwykłe dzieło zręcznych rąk wampirów. Mimo początku września wszystkie kwiaty, bez wyjątku były w pełni rozwinięte i chyba nawet z lupą w ręku, nie znalazłabym tu zwiędniętego źdźbła. Kiedy znowu spotkam Cullenów, a tym bardziej Esme, bo ogród to na pewno jej zasługa, będę gotowa rzucić się jej do kolan, za taki prezent. Oswojona już nieco moim nowym podarunkiem, odwróciłam się do Edwarda. Stając na palcach musnęła jego obojczyk wystający zza T-shirtu i posunęłam się wyżej, dopóki nie napotkałam tak dobrze mi znanych ust. Wziąwszy mnie na ręce, zaniósł mnie na nasze łóżko, gdzie zapomnieliśmy o bożym świecie. Z powodu, że iż ponieważ, notka jest krótka, druga pojawi się do następnej soboty :) (Wiem, że to i tak długo :p )

dalsze losy belli i edwarda